czwartek, 13 września 2007

***

Ze świata zamglonego pogardą
przeszedłem drogę na wskroś szeroką
Nie dostrzegając litości dążyłem do celu
po omacku szukając gruntu
na którym mógłbym swoje kości rozprostować

Na nic się zdały łkania i szlochy
rozmydlonych postaci
co z tłumów obcych światów
swymi rękami serce wydrzeć mi chciały

Kamiennym nożem ciosałem przejścia
dla stóp obolałych unikając nagłych obrotów
wokół ciała niepewnego
Zbierałem trofea ludzkiej niedoskonałości
do sakwy skórzanej zdobionej mądrością niebios

Krwawiąc przy tym obficie wyczekiwałem
z zachłannością niedojrzałego stworzenia
końca tułaczki marząc o słomianym hamaku
co snem wiecznym poległych marzycieli koi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz