czwartek, 22 maja 2008

Takie tam przemyślenia

Z obolałymi rękoma w kieszeniach dziurawych, mijam tajemnicze zgromadzenie wielbicieli tanich win spod znaku młodego intelektualisty pokolenia dziewięćdziesiąt. Nie za bardzo rozumiem wywodów dzisiejszych młodych gniewnych. Podobno Playstation 3 jest lepsze od X-BOXa. Problematyka dzisiejszej technologii nieco mnie przerasta.
Starając się nie wzbudzać zbędnych podejrzeń, skręcam pewnym krokiem w prawo. Nie trwa to jednak zbyt długo, gdyż z obawy wetknięcia swej niczego nieświadomej stopy w gówno NOPu odbijam czym prędzej w lewo. Inaczej musiałbym już podskakiwać do końca życia, a z reguły szybko ulegam przemęczeniu. Chwilowe wytchnienie, zupełnie jak za dawnych czasów, choć ideały powoli wygasają. Pozostaje natomiast mrowie pustych słów i stek jałowych obietnic.
W alei absurdu spod znaku 'rżnięcia głupa', również nic się nie zmieniło. Nawet przybyło trochę wyrafinowanych 'zamydlaczy' oczu:
To nie była jego wina, po prostu dał się ponieść kolegom z podwórka bez "własnej" wiedzy, by wpisali go w poczet redakcyjny chodnikowego pisemka o tematyce nacjonalistyczno - rasistowskiej z dużą dawką nazizmu. Żydom wprawdzie praw nie odebrał, gdyż zapewne w życiu żadnego na żywca nie widział, ale za to udało mu się wyślinić niezłą posadkę w telewizji publicznej i nawet włożył trochę serca w środowisko. Próbował zamydlać oczy swoją nieskazitelną przeszłością. Niezbyt mu to jednak wyszło jak orzekł sąd. Gówniarz jeden.
Kolejny pan w przypływie zachwytu spowodowanego sukcesem swojej drużyny piłkarskiej, której zresztą był członkiem pomylił koszulki reprezentacyjne i śmiało paradował po całym boisku z koszulką o numerze "śmierci żydzewskiej kurwie". Naprawdę fenomenalny numer, zazwyczaj mamy od 0 do 9. Później pozostają już nieskończone kombinacje na podstawie tych cyfr. A tu proszę, zupełnie nowy wymiar piłkarskiej cyfrologii. Ów bohater strzelił sobie samobója w chwili, gdy na łamach prasy próbował zamydlać oczy usprawiedliwiając się wymówką, iż nie spostrzegł jakiego rodzaju dar został mu podarowany przez jednego z kibiców. Gówniarz jeden.
Kwiat polskiej inteligencji emigracyjnej pragnie intelektualnego cofnięcia. Tak przynajmniej wywnioskowałem z rozmów jakie miałem okazję przeprowadzić z wieloma młodymi ludźmi przebywającymi obecnie na Wyspach. Żałują, że zamiast jakiegoś czysto praktycznego kursu zawodowego typu spawacz czy glazurnik, wybrali koncepcję Adasia Miałczyńskiego z "Dnia Świra". Czyli próby schwytania Boga za nogi i uwolnienia swego potencjału ścisło-intelektualnego na różnego rodzaju polskich uczelniach. Któż mógł przypuszczać, że widmo nowego systemu jakim jest nasza wspaniała "demokracja" zaserwuje nam taką życiową sieczkę. W końcu aby przenieść przedmiot X z punkty A do docelowego punktu B nie trzeba posiadać stopnia magistra lub doktora. Gdybym to wiedział wcześniej ...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz