piątek, 1 sierpnia 2008

praca a Praca

Ogólnie nie lubię pracować i nie mam sobie nic do zarzucenia poprzez stanowisko i postawę jaką sobą reprezentuje w tej dziedzinie. Praca w moim mniemaniu, nuży, stresuje, zabiera cenny czas, zniewala, wyniszcza zdrowie zarówno psychiczne jak i fizyczne, ofiarowując w zamian jakąś tam pieniężną zapłatę. W większości przypadków pracując jesteśmy nieustannie uzależnieni od kogoś lub czegoś. Widmo bata stale się nad nami unosi. To na tyle odnośnie "pracy".

Obecnie przeżywam tak zwany "dar miesięcznego urlopu - płatnego ". Z którego pierwsze dwa tygodnie spędzam intensywnie wypoczywając w mieście, w którym w niedalekiej-dalekiej przyszłości przyjdzie mi osadzić swoją wiecznie niepewną wszystkiego pupę na stałe. Razem z małżonką ma się rozumieć.

Do czego zmierzam? Mianowicie przez owe dwa tygodnie razem z teściem (ja występuję tu w roli pionka tzn. pomocnika) pracuję trybem gospodarczym, na terenie zakupionym poprzez pieniądze będące owocem naszej nudnej emigracyjnej pracy, przy budowie w końcu własnego domku. Słowo pracuję zapisałem celowo pogrubioną kursywą, ponieważ w tym przypadku praca ma dla mnie zupełnie inny wymiar:

- nikt mi za nią nie płaci

- dobrowolnie wstaję wczesnie rano choć tego zwyczaju nie znoszę

- nikt mnie nie popędza niczym konia

- przez pierwsze trzy dni zmęczyłem się tak jak nie zmęczyłem się w ciągu całego roku wykonywania swojej systematycznie "nudnej pracy"

- jest to praca stricte fizyczna, ale jej namacalny i widoczny owoc cieszy ponad odczuwalne zmęczenie organizmu

- jest to mój osobisty wkład w coś, co będzie w przyszłości stanowiło cenne, wartościowe, bezpieczne a przede wszystkim własne schronienie

W tym przypadku jestem więc w stanie zgodzić się ze stwierdzeniem, że praca uszlachetnia oraz chyba rozumiem co Karol Marks miał na myśli pisząc swój głośny manifest o alienacji pracy (a pracy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz