środa, 28 stycznia 2009
Zawieszenie teraźniejszości bycia
Siedząc sobie dzisiaj samotnie, podczas przerwy w moim stałym wykonywaniu tych samych czynności (tragiczny policzek dla człowieczeństwa) zwanych pracą, w strugach deszczu, w moim ulubionym ambientowym parku, zawiesiłem transfer myśli na czas określony. Poczułem się wyjątkowo wyalienowany. Doznałem uczucia jakbym znajdował się poza dobrem i złem. Całkowita pustka i spokój nicości wypełnił mój umysł. Chwytając okazję, pławiłem się w tym irracjonalnym złudzeniu mocno i intensywnie, tak długo jak tylko mogłem utrzymać ten chwilowy stan całkowitej nicości w mojej wyzwolonej od wszelkiego ciężaru "teraźniejszości jaźni". Raz tylko przerwę w tym niemym trwaniu zrobiłem, by palcem ręki uczynić ledwie widoczne zadrapanie na linii, gdzie czasoprzestrzeń załamuje się w punkcie zmierzającym do samorealizacji. O godzinie 11.30 wszystko wróciło do normy. Na powrót stałem się człowiekiem, wykonującym puste czynności w celu zapewnienia sobie lepszego jutra.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To cos w rodzaju przezycia mistycznego...
OdpowiedzUsuń