czwartek, 16 kwietnia 2009

Lapida 22

Zbieżność moich myśli z racjonalną próbą przelania ich na papier jest zupełnie nieadekwatna do rzeczywistości w której próbuję zapisać to, co siedzi gdzieś w głębinach mojej głowy. Cały tragizm mojej pseudo pisarskiej egzystencji przejawia się w tym, iż wszystko co konstruuję sobie w myślach ma charakter wręcz doskonały w swojej formie, wyrazistości i istocie. Zaś to, co nieudolnie zostaje z nich wydobyte na białe strony papieru, to nic innego jak tylko chaotycznie niestylistyczne grafomańskie perełki, które chyba tylko ja jestem w stanie zrozumieć w sobie właściwy sposób. A skoro tak jest, to po co zatem cały ten intelektualny bajzel?

2 komentarze:

  1. nie przejmuj się ja też to mam, a sens? no cóż na pewno jakiś jest:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam problem identyczny.
    Słowa są takie nieadekwatne, nic się nie da nimi wyrazić. Moja praca magisterska z tej perspektywy jawi mi się jak męka daremna. O Kafce się w słowach nie da pisać. Tylko filozofia analityczna ma zaufanie do słów!

    OdpowiedzUsuń