niedziela, 11 października 2009

Poddani mimo woli

Barwy nieba, chylące się powoli do snu. Za zamkniętych powiek, gęstych obłoków pokornie pokłon królowej nocy składają. Zazwyczaj późnym popołudniem, tuż przed zapadnięciem mroku. Dzień odchodzi pozornie w zapomnienie, by za kilka godzin ponownie rzucić na wszystko moc swojego światła. Rytuał nie mający początku ani końca. A gdzieś pomiędzy tym wszystkim "MY", nieświadomi zachodzących ceremonii. Krzątamy się jak zwykle z jednego miejsca w drugie. Pochłonięci wykonywaniem własnych spraw, tonący w natłoku własnych myśli. Zaniepokojeni nadmiarem i wielowarstwowością obaw. Snujący pokrzepiające samopoczucie wizje. Podlegający regułom dnia i nocy, przeskakujemy z nogi na nogę zgodnie z harmonogramem praw natury.

5 komentarzy:

  1. Och, to takie trafiające w moje nastroje, oddające je niemalże wiernie.Kopaczu dziś wyglądasz jakbyś rozmawiał z Jej Chmurnością...

    OdpowiedzUsuń
  2. ale W TYM jest urok, nie tylko zmagania, ale przede wszystkim wiary... w odmianę (własną), pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię snuć pokrzepiające samopoczucie wizje :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powtarzalność, to mnie czasem najbardziej w życiu nudzi. Wolę zaskakujące zwroty akcji i zmiany, ale z drugiej strony, ile można...

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że zarzuciłem jakąś nutkę inspiracji i refleksji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń