wtorek, 30 marca 2010

Przemoknięty

Płynące w deszczu ulice,
pianą charczące odpływy.
Przemoknięte ściany domów
prężą ceglane muskuły
przed obojętnym majestatem
szarego nieba.
Wśród tańca parasoli
skrywających skulone postacie,
wiatr opróżnia podmuchem
kieszenie z resztek marzeń.
Za jego przyzwoleniem
miotam się jak zwiędły liść,
co zgubił matczyne drzewo
noszące go do chwili upadku.
Całkiem sam pośrodku
przykrytego łzami miasta.

11 komentarzy:

  1. zwiędły liść trafił mnie w twarz - i tak na wpół ślepy zdążam przez miasto życia

    OdpowiedzUsuń
  2. ...wśród tańca parasoli...

    wspaniałe słowa tańczą Ci w głowie:)
    pozdrawiam-M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale nie przewrócił Cię, mam taką nadzieję. Ostatnio masz bardzo wywrotowy okres. Pozdrawiam.

    Dziękuję bardzo Art :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ho, ho ceglane muskuły, dobre!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też sobie dzisiaj potańczyłam z parasolem...:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och... widzę właśnie tę Twoją ciemność... a to przecież taki wiosenny deszczyk :) taką świeżość się po nim czuje :) nie czujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mała Mi: Twoje komentarze są bardzo ożywcze. Musisz być chyba bardzo pozytywną i pogodną damą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rumieniec wypełzł na me lico... ;D czuję jednak, jakbym swoimi komentarzami burzyła nastroje, które masz w zamyśle pisząc...
    Staram się być pozytywnie nastawiona... :) nie jest to łatwe, ale z kolei ułatwia życie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W strumieniach deszczu odnajduję zgodę niebios na samotność :-) Można się na nią zgodzić i brodzić w kałużach, albo spiesznie umykać pod niekoniecznie swoje dachy...
    Deszczowo mi się zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio też biorę udział w syndromie łez odgórnych.

    OdpowiedzUsuń