środa, 26 maja 2010

Góra Moria

rozbity między absurdem
a paradoksem wiary
miotam się w sidłach
wątpliwości
w oparach jarzma
składanej z własnych
boleści ofiary
rozdzieram serce
w imię czystej miłości
będącej śmiertelną strzałą
dla tych co odważyli się
stawić czoła ogólności

Sørenowi Kierkegaardowi

14 komentarzy:

  1. Wiesz co, Kopaczu Drogi, Tobie potrzebne są porządne elektrowstrząsy, bo filozofia jest zgubą, przekleństwem, ciężarem...
    Proponuję łopatę i przekopać jakąś działkę. Praca fizyczna przynosi większą satysfakcję od umysłowej. I odechciewa się filozofowania.
    ;)
    Jeśli nakrzyczałam na Ciebie, to mnie opieprz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ skądże Matylko. Nastąpił chyba jakiś słowny fatalizm, bo jestem świeżo wyczerpany po porządkowaniu gruntownym naszego ogródka na tyłach domu. Ledwo wbijam ten komentarz palcami w klawiaturę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma~ :) Ja protestuję z całą powagą na jaką mnie nie stać! Filozofia nie musi być kopaniem życia po nerach! Nie musi być filozofią kopaczową! Może być filozoofią, zoofilią (ups, bez jednego f!), umiłowaniem nieosiągalnej mądrości, mądrością miłowania, pieprzeniem różnych dyrdymałów przy winie z kija w Biesach!

    Filozofia piękna może być i pozytywna. Jak życie, ech...Życie...Rzyć....

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę się uniosłeś, ale co tam, ja się nie znam :* poza Tym i tak nie dochodzimy do tego cholernego punktu g

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdzieram serce
    w imię czystej miłości

    WARTO WARTO WARTO WARTO WARTO WARTO WARTO WARTO WARTO :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,czysta miłość" ... strasznie dawno nie słyszałam tych słów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Filozofia "Kopaczowa"; podoba mi się to stwierdzenie Szamanie. Może coś z tego zakiełkuje... Może nawet coś optymistycznego... Może... :)

    Margo: Na tej płaszczyźnie zdecydowanie tak. No nie dochodzimy i już. Wyjątkiem są straceńcy.

    A co się tyczy czystej miłości... może gdzieś tam w niebiańskich kręgach lub w uśpionych zakamarkach naszych umysłów, tylko do czasu przebudzenia. Poza tym, nie ma czegoś takiego na tym globie!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. A zatem telepatycznie wyczułam Twój ruch. ;)
    A co do filozofii, to ja dobrze wiem, że bez niej żyć się nie da. Idę do pracy i myślę, siedzę w pracy i myślę, wracam z pracy i myślę, nad sensem życia, nad nieporadnością, niezaradnością, nad szukaniem złotego środka...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo filozofia jest wszędzie tam, gdzie budzą się ludzie. Jak to rzekł Jaspers :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "(...) filozofia jest zgubą, przekleństwem, ciężarem..." - czytam powyżej w jednym z komentarzy i podstępnie się uśmiecham, bo siedzę po szyję w tej zgubie i wiem czym to pachnie/śmierdzi ;) Ty też wiesz, Kopacz :) Nie ma jednak piękniejszej zguby, przekleństwa i ciężaru w tym chlewie życiem zwanym.
    Na przekór narkotycznej chęci sięgnięcia [nawet] po Kirkegaarda, robię dziś filozoficzny detox; słońce jeszcze świeci, wódka się chłodzi, kolejna lekcja szwedzkiego za mną...
    A rozmaite filozofie miłości, absoluty niebieskie, mądrości umiłowanie w zaduchu obiektywnych prawd, czochranie lemura o nazwie "piękno", czy "sens" zostawiam hippisom i innym hobbystom bajkopisarstwa.
    Svenska d-beat punk anda och en glömska! Livet är en slampa! Genomsök upp till sin död...

    Empatyczne pzdr, Kopaczu!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lukaso, Twój komentarz mógłbym przekazać mojemu ojcu, aby go wykuł (bo tym się aktualnie zajmuje) na mojej nagrobnej mogile. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dorwałam Bojaźń i drżenie bo zaciekawiłeś mnie refleksjami :)
    Może znajdę tam odpowiedź na pytania, których od dawna nie zadaję?

    Uściski Kopacz

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytaj tę książkę koniecznie Evo. Co do odpowiedzi na pytania. Kto wie? Może odnajdziesz a może pogłębisz jeszcze bardziej te, które zadajesz. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. no tak nigdy nie mów nigdy:)

    OdpowiedzUsuń