piątek, 31 grudnia 2010

Ponownie historycznym tropem...

Dokonawszy kolejnego zwycięstwa nad własnym lenistwem oraz korzystając w miarę z przystępnej pogody, postanowiliśmy po raz kolejny wyruszyć na wycieczkę poprzez "City Gardens"*. Tym razem wszakże nie śladami Williama Wallacea, choć miejsca w które dotarliśmy mają niewątpliwie wymiar historyczny. Nie tak daleko sławnego Tower of London mieści się St Dunstan in the East - były anglikański kościół, którego data budowy przypada na około 1100 rok. Zła passa dla tej okazałej budowli zaczyna się w roku 1666, kiedy to podczas słynnego londyńskiego pożaru kościół zostaje dotkliwie uszkodzony. Od tego czasu zawsze następowały pewne przeszkody w jego pełnej odbudowie. Nie wgłębiając się w motywy historyczne pozwolę sobie przeskoczyć do roku 1941. Tu podczas serii nalotów przez nazistowskie Niemcy na Wielką Brytanię, kościół ponownie zostaje poważnie uszkodzony. Po wojnie Rada Kościoła Anglikańskiego w Londynie podjęła decyzję o nieodbudowywaniu zniszczonych fragmentów kościoła. Natomiast w 1967 władze Londynu postanowiły przekształcić pozostałości ruin świątyni na ogród publiczny. Oficjalne otwarcie nastąpiło w 1971 roku.

Powolne pochłanianie pozostałości poprzez bujną roślinność, nadaje temu miejscu niepowtarzalną magię i mroczny urok. Poza tym wszystko stoi pod gołym niebem, tak więc z chwilą zmierzchu miejsce to nabiera wręcz rytualnej mocy.


___ . ___

Kolejnym punktem wyprawy był oddalony na północ od miejsca ruin - Bunhill Fields Burial Ground. Angielski cmentarz otwarty w 1665, słynący przede wszystkim z pochówku angielskich nonkonformistów i ważnych osobistości z zakresu działalności publiczno-społecznej. Dzisiaj już jako obiekt nieczynny jest jedną z atrakcji City Gardens. Mnie przyciągnęła w to miejsce chęć zobaczenia dwóch grobowców. Pierwszym z nich było miejsce spoczynku Johna Bunyana, protestanckiego pisarza i kaznodziei. Autora pięknej powieści "Wędrówka Pielgrzyma". Wszystkie jego dzieła napisane zostały podczas dwunastoletniego pobytu w więzieniu. Odbywał tam karę za niesubordynację związaną z działalnością religijną nie zatwierdzoną uprzednio przez władzę.


Drugim miejscem natomiast był grób angielskiego poety Williama Blakea. Zaliczanego przez niektórych do kręgu poetów wyklętych.


Poza tym można było jeszcze zerknąć na grobowiec Daniela Defoe - autora "Robinson Crusoe", oraz dziadka Tolkiena - Johna Benjamina Tolkiena.
Pomimo faktu, że "zwracam" tym miastem we wszelkich możliwych kierunkach dużo jest miejsc na widok których cywilizacyjna "cofka" ulega chwilowemu cofnięciu :)


*
jest to obszar otwartych przestrzeni znajdujących się w centralnym Londynie, w którego skład wchodzi ponad 200 ogrodów, parków, cmentarzy i miejsc rangi historycznej.

9 komentarzy:

  1. zdjęcia jakies takie..ostateczne, ale zyczę wiele nowej radości w nowym roku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wycieczkę... ucieszyłeś mnie bardzo! Buziaki Noworoczne...

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię ten Twój blogowy przewodnik po Londynie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. Mam nadzieję, że to zmotywuje mnie do odnoszenia częstszych zwycięstw nad własnym lenistwem i przyniesie nowych wypraw!

    OdpowiedzUsuń
  5. I tak spacerkiem obok historii, zdjęcia rewelacja.
    Dodatkowo miejsca, miejsca które tak naprawdę bardzo wiele znaczą a i tak mało kto do nich zagląda.
    Markety stały się współczesnymi pomnikami naszej kultury(?).

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjęcia miejsc, artefaktów naszej cywilizacji, rewelacja.
    Są w centrum, obok nas a tak jakby ich nie było.
    Cóż kultura hiper dominuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nabrałam ochoty na zobaczenie tych miejsc osobiście.

    Nie znam Londynu. Bo znajomość lotniska Heathrow chyba się nie liczy:)

    Pozdrwawiam - A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację Bohemonie. I co najlepsze, te historyczne perełki są rozlokowane w tzw. London Wall Street - między olbrzymimi drapaczami, biurowcami, bankowym przepychem.
    A co do marketów, to są one nie tylko pomnikami. Dzisiaj są na równi z katedrami oraz świątyniami. Miejsca wiecznych pielgrzymek. Pozdrawiam.


    Assneg - dobre i to. Pomyśl, że to miejsce od którego wszystko się zaczyna ;)

    OdpowiedzUsuń