niedziela, 6 lutego 2011

Z innej beki

Jeżeli miałbym już wybierać ciężkie brzmienie z zakresu bardziej komercyjnej strony drugiego oblicza krainy łagodności, to bez wątpienia skierowałbym swoje uszy na trzy płyty:


  • Pantera - Vulgar Display Of Power
  • Tool - Latelarus
  • Opeth - Deliverance

Oddając namiastkę jednego z wielu dźwięków, udaję się w chwilowe zapomnienie i odosobnienie. Powrócę gdy przyjdzie mi na to ochota. Nawet długo utrzymujące się mgły muszą kiedyś dać za wygraną i poddać się procesowi powolnego opadania. Dzięki temu widzenie staje się nieco bardziej wyraźniejsze i szersze w swoim odbiorze. A rosa na kończynach substancji posiadających tchnienie życia jawi się zazwyczaj jako zwiastun dobrej pogody.

3 komentarze:

  1. zawsze, jak mnie tak coś sentymentalnego najdzie, zastanawiam się, czy jest to możliwe, by człowiek był w stanie tak się zmienić "muzycznie"..do Pantery już nie wracam.. z rzadka do Toola.. ostatnio preferuję tę dosłowną Krainę Łagodności(może to po prostu jakiś kryzys hehe)..poza tym "dobra komercha nie jest zła" (pod warunkiem, że jest naprawdę dobra:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to prawda. Ale z tą "komerchą ambitną" to jak szukanie perły w zwałach gnoju.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaraz zwały gnoju. Omijam bo śmierdzi i się brzydzę a bez paru pereł mogę jakoś przeżyć. Muzykę dzielę stanowczo i radykalnie na tę, która mi się akurat podoba i na resztę. Bez żadnej ortodoksji czy obrzydliwej stałości. Może kiedy będę słuchał Adama Zwierza albo jakiej Wioletty Willas?... nawet Wiekuisty nie wie jak mi jeszcze odbije.

    OdpowiedzUsuń