wtorek, 17 września 2013

Już na spokojnie, bez pracy i ciężaru obowiązków na plecach, przed burzą z posmakiem imbirowego wina na ustach miotam się między jedną a drugą kroplą deszczu. Czasem wiatr roztrzaska te górnolotne łzy o plastikowe szkła okularów. Chustką lub rąbkiem starej bluzy ściągam z nich powłokę niesymetrycznej mgły. Na nowo odzyskuję ostrość widzenia. Żyję, czuję, rozmyślam, planuję. Oddzielne elementy układanki przyjmują obraz całości, tworząc sentencję ruchomego autoportretu. Dosyć mdłego jak na moje rozeznanie, jednakże unikalnego i niepodważalnego. Drążony myślami w przyszłe dni staram się nie utracić uzyskanej równowagi, więc i każdy krok stawiam w miarę prosto z rozwagą i namiastką lęku przed nieznanym...

2 komentarze:

  1. Czy możliwa jest całkowita ostrość widzenia dana raz na zawsze?

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że nie. Zazwyczaj zachowana jest między jednym deszczem a drugim :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń