wtorek, 18 marca 2014

"Wszystko to marność i pogoń za wiatrem"

Dziś ponownie zadałem sobie pytanie, które z racji upływu czasu zostało niezauważalnie (czyżby apogeum chwilowego szczęścia...? he,he) pokryte grubą warstwą kurzu i momentami zapomnienia. Mianowicie: Jaki jest sens tego wszystkiego?
Jaki jest sens ciągłości i wykluczania się poszczególnych zdarzeń, doznawania i dokonywania wnikliwych analiz zachodzących zjawisk, przeżywanych chwil, tkwiącej w nas emocjonalnej introspekcji? Jaki jest sens jednostki lub ogółu poddawanego pod wytyczone paragrafy funkcjonowania społeczeństw, wspólnot, grup itp. jałowych wytworów ludzkiej aktywności?
Odpowiedzi na te pytania będzie zapewne tyle, ile jednostek ludzkich stąpa po ziemi wraz z ich relatywną hierarchią wartości zakodowaną od zarania dziejów w trzewiach.
Pies, rodzina, dzieci, samochód, praca, pomoc potrzebującym, polityka, religia, bogactwo, sława, kolekcjonowanie znaczków lub motyli, misje, powołania, władza - to tylko kilka z niekończącej się listy natręctw jakie mają nadać człowiekowi poczucie sensu.
Dla mnie z wyjątkiem i tak często poddawanych pod wątpliwość zagadnień z pogranicza teologii i usypiającej funkcjonowanie rozumu - wiary w Byt absolutny, (jakże paradoksalny w zetknięciu z tym, co siedzi wewnątrz mnie) sens jest żaden. Ten świat nie ma żadnej przyszłości, żadnej perspektywy mogącej nadać mu rangę niepodważalnej wartości. I tylko przysłowiowa grawitacja trzymająca mnie na ziemi sprawia, iż od czasu do czasu płatam sobie groteskowe figle w postaci wyżej opisanych wynaturzeń.

8 komentarzy:

  1. "Pies, rodzina, dzieci, samochód, praca, pomoc potrzebującym, polityka, religia, bogactwo, sława, kolekcjonowanie znaczków lub motyli, misje, powołania, władza - to tylko kilka z niekończącej się listy natręctw jakie mają nadać człowiekowi poczucie sensu." - absolutnie się zgadzam. Nie tylko Ty chłoszczesz swój intelekt podobnymi myślami. Nie wiem, czy dobrze jest zapytywać samego siebie o sens istnienia. Im częściej to robimy, im jesteśmy starsi, tym odpowiedzi bardziej mgliste, wypłowiałe, aż w końcu ich brak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... mnie emigracja odmieniła, może dlatego, że w końcu znalazłam swoje miejsce na ziemi. Z dala od miasta, blisko oceanu, jakby rzadziej zadaję sobie pytania o sens, może dlatego, że w końcu go odnalazłam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiadają: Kto pyta nie błądzi, ale jaki sens stanowi cała ta egzystencjalna troska prowadzona na wzór węża zjadającego swój ogon?

    OdpowiedzUsuń
  4. Margo, ja żyję praktycznie w środku lasu, z dala od czegokolwiek a i tu dopadły mnie te cholerne pytania...:P

    OdpowiedzUsuń
  5. hm...pojedź na kilka dni do Warszawy, przejdzie Ci :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo... na samą myśl o takiej terapii gula podchodzi mi do gardła:)
    Ale dobre to, że pojadę na kilka dni do Lublina i tam udam się moim szlakiem zapomnienia. Mam nadzieję, że mi się nie pogorszy... mentalnie;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że jest w tym sporo prawdy... :)

    OdpowiedzUsuń