czwartek, 21 sierpnia 2014

Z kąta w kąt

W końcu nastała szarość, chłód i leniwy deszcz sączący się z nieba od niechcenia. Nastąpiła kulminacja tego, co naprawdę lubię w pogodzie.
I wszystko byłoby dobrze, gdybym nie zgubił gdzieś własnego rytmu z jakim przemierzam kolejne dni mojej egzystencji.
Znudzony, wolny od pracy na dobę, wgnieciony pomiędzy testy na prawo jazdy a książki o dalekiej Syberii, miotam swoim dupskiem we wszystkie możliwe kąty domu szukając chuj wie czego.
W tej całej miazdze mojego dzisiejszego krzątania się, sporadycznie rzucam przez okna spojrzenia w kierunku północy, do której nie wiedzieć czemu ostatnio często mnie ciągnie...

Rome - The Fever Tree

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz